piątek, 7 czerwca 2013

Kazimierz

Droga do Kazimierza Dolnego była dluga, męcząca, mój brat był tak glośny ,że nawet muzyka w telefonie włączona na maxa mi nie pomagała, wrr ;p
Zacznę od tego może, po co tam pojechałam. Mój tata zabrał mnie na konferencję w Instytucie Weterynarii w Puławach. Wykładów było sporo, mi szczególnie przypadły do gustu te o mykotoksynach. Pozwiedzałam Kazimierz, zaprzyjaźniłam się z psem. Byłam też w Zielonej Tawernie, gdzie zjadłam najlepsze pierogi ze szpinakiem na świecie. Wieczorem dostaliśmy zaproszenie na piknik i koncert Maryli Rodowicz. Śpiewała na żywo i jestem na prawdę pod wrażeniem, że pomimo jej wieku potrafi tak zawłądnąć publicznością.
Mam mało zdjęć ponieważ pogoda była okropna i na  przemian  lało i świeciło słońce.


Zamek w Chęcinie

Rynek główny w Kazimierzu







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz